Halo Mikołaju?! Brakuje smakowitości!
Fibi napisała list do Świętego Mikołaja. Publikuje ku przestrodze, żeby nie pozwalać pieskom korespondować ze świętymi.
“Kochany Święty Mikołaju,
dowiedziałam się z pewnych źródeł, że przywozisz grzecznym dzieciom prezenty na święta, pod choinkę. Ja jestem pieskiem, ale też i jeszcze dzieckiem, więc chyba mogę domagać się prezentu. Ponoć czeba było być grzecznym cały rok i wtedy się dostaje duużo prezentów. Otóż ućciwie Ci przyznam, że cały rok nie byłam grzeczna, bo mam dopiro 3 miesionce. Jednakowoż przez te trzy misionce byłam pieskiem idealnym, więc na prezenty oczekuje.
Chciałam się jednakże wytłumaczyć z kilku sytułacji, które miały miejsce, które nie chciałabym, żeby padały cieniem, na moją perfekcyjną grzeczność.
Otóż tego kwiatka, w kwiaciarni, co to niby ja zepsułam i tak już nie dało się uratować. Przechodząc obok niego zauważyłam, że mdleje i łodyżki mu opadają. Tylko i wyłącznie dlatego przyłapano mnie z łodygami w zębach!
Chciałabym również zdementować pogłoski, o moim domniemanym uczestnictwie, w morderstwie szczotki do kibla. Mam mocne alibi! Gdy to się wydarzyło goniłam kota wkoło samochodu.
Kot może potwierdzić, spytajcie go!
Co do trzykrotnego nasikania i jednokrotnego nakupkania w mieszkaniu przyjaciół mojego Pana. Zgodnie z normami prawa unii europejskiej, szczeniaczkowi do wieku 6 miesięcy przysługuje: dwie kupy tygodniowo na dywan i osiem siknięć niekontrolowanych.
Nie przekroczyłam limitów!
Każdy sąd mnie uniewinni.
Poza tymi incydentami, w których podkreślam, moje uczestnictwo było znikome, byłam psim dzieckiem idealnym. Codziennie wstaję o piontej i budzę Pana, żeby się nie spóźnił do pracy. Jak tylko dosięgnę, to lizam Panią po buzi, a jak otworzy usta to staram się polizywać po języczku. Robię co mogę. Sprzątam wszystkie śmieciuszki wkoło domu. Zabieram do siebie niepoczebne, walające się patyki. Zjadam wszystko co powinnam i nie wybrzydzam.
Także tego,
drogi Święty Mikołaju, jak z powyższego wynika, zasługuję na prezenty. Po pierwsze co bym chciała, to smakołyczki. W dużych ilościach. I nie wydzielane po jednym, że ledwo da się poczuć smak. Chciałabym całą miskę smakołyków.
A propos miski, poczebuje już nowej, większej! Dużo większej! Przecież ta miska, co ją teraz mam, to jest skandal! Ledwo co tam się mieści kilka kuleczek jedząka. Ja się nie najadam, jestem chudziutka, jak ja mam rosnąć na takich skromnych porcjach?
Chciałabym też jakieś fajne zabawki. Najlepiej żeby były: niektóre miękkie, niektóre twarde, kolorowe, pachnące jak skarpety przed praniem, mogą być gumowe, mogą być pluszowe, fajnie jakby niektóre piszczały. Mają nadawać się do szarpania, gryzienia, miętolenia i gnusiania. Poczebne mi też takie do walki, do treningu zabijania. Żeby było ich dużo, najlepiej cały mikołajowy worek, a najlepiej to ten worek też zostawić.
Można je położyć pod choinką. Jeszcze co do tej choinki, kochany Mikołaju, czy ty swoją mocą potrafiłbyś udzielić pieskowi takiemu jak ja, jednodniowej dyspensy na zabawę choinką? Albo chociaż jednogodzinnej. Byłabym zobowiązana.
Nie wiem, czy masz taką moc i czy nie jestem zbyt pazerna, ale jak się da, to upiłuj kotowi pazury. Bo on nimi boleśnie drapa, a w dodatku dzięki nim, wysoko się spina. Jak on się tak wysoko wespnie, to już nie możemy się razem bawić. Także to byłby prezent dla mnie i dla niego.
To by było na tyle, jak mi się coś przypomni to dam jeszcze znać.
Z wyrazami szacunku,
jej wysokość Fibencja pierwsza zgryźliwa.“